To był piękny, słoneczny dzień. Tak bardzo mnie to ucieszyło, bo w końcu mogłam zobaczyć się z Anią, Patrykiem i ich córeczką. Przekładaliśmy to spotkanie kilkukrotnie. Nawet nie wspomnę, że w tym czasie mieliśmy już być po reportażu ślubnym i plenerze. Wiadomo, że wszystko musiało poczekać, każdy wie, jak jest.
Tamtego sobotniego popołudnia spotkaliśmy się na sesji narzeczeńskiej/rodzinnej, do której też zawsze namawiam Was przy podpisywaniu umowy ślubnej (będę to dalej uporczywie robiła :D). Wybraliśmy się na spacer po tzw. Żabich Dołach, czyli zespole przyrodniczo-krajobrazowym na pograniczu Chorzowa i Bytomia. Wszyscy byliśmy tam po raz pierwszy. Ja zazwyczaj dokładne lokalizacje oglądam na Google Maps i tym razem też się nie pomyliłam. To naprawdę piękne miejsce!
Krajobraz i urok tej trójki dały wyjątkowe rezultaty! Bardzo lubię sesje rodzinne, dzieci dają dorosłym niesamowitą swobodę. Rodzice przestają myśleć o aparacie, tylko zajmują się swoim maluchem. Zawsze jest dużo śmiechu i zamieszania 😉 Julia sprawdziła się w tej roli perfekcyjnie, a moje oko ją pokochało. Obejrzyjcie sami!
M.
Zostaw komentarz