Martyna i Kuba — zagraniczny plener ślubny w Wenecji

with Brak komentarzy

Włochy były moim marzeniem, odkąd pamiętam, a ten rok je w końcu spełnił!

Przyczyniła się do tego dwójka przyjaciół ze zdjęć — Martyna i Kuba, którzy na początku roku zapytali: Marzy nam się sesja ślubna za granicą, chcemy, żebyś ją zrobiła. Może Wenecja? Chcielibyście widzieć moją minę i reakcję! Nie zastanawiałam się ani minuty!

Szybko przyszedł sierpniowy ślub i wrzesień, czas wyjazdu. Nie ukrywam, że czułam presję: tyle czasu w podróży, miejsce, cała organizacja, wiedziałam, że muszę sprostać wyzwaniu. Nie było łatwo, dlaczego? Wenecja ma swój mikroklimat, pogoda zmienia się tu co godzinę. Tak też było w naszym przypadku. Byliśmy na miejscu 3,5 dnia, z czego tylko dzień wyjazdu miał być bezdeszczowy….ale! Jak widzicie, deszczu nie było, przynajmniej przez większość czasu 😉

Druga kwestia to tłumy ludzi! Tak już jest w sesjach miejskich, trzeba się nagimnastykować, żeby znaleźć względnie pustą przestrzeń. Nam się to w miarę sprawnie udawało. Chyba trudniejszą rzeczą od samej ilości ludzi były ich reakcje. Byliśmy atrakcją! 😀 Brawa, wiwaty, zdjęcia z ukrycia…, często aż do przesady. No nie wspominam tego jakoś super pozytywnie 😉

Kończąc narzekanie! Zakochałam się w Wenecji po uszy! Jest niezwykle kameralna, magiczna, klimatyczna. Wrócę tu na pewno całkowicie prywatnie – taki jest plan na przyszły urlop!

Was zostawiam ze zdjęciami. Łapcie słońce, kolory kamienic, zapachy prania i wszechogarniającą wodę. Zapraszam na spacer!

 

M.

Podziel się:

Zostaw komentarz