To był dla mnie pracowity weekend. Wydawało się niemalże niemożliwe, by móc ogarnąć trzy miasta w różnych częściach Polski, na trzy różne uroczystości. Ale! Jak już opowiadałam, udało się. W niedzielę, po wizycie w Pile i Wrocławiu, wróciłam do Katowic. To wszystko na prośbę Martyny i Bartosza, po to, by towarzyszyć im w dniu chrztu ich córeczki.
O poranku, w drzwiach, powitał mnie Bizon, psi przyjaciel (gospodarz ;)) Poznałam Ninę, rodziców i przepadłam! Ceremonia odbyła się w katowickiej Katedrze, której wnętrze jest imponujące! Minęła pod znakiem spokoju i ciekawości. Uśmiechów nie zabrakło, mimo konieczności zamaskowania 😉
Ps. Jeżeli ktoś zapyta mnie, czy lubię fotografować dziecięce stópki — odpowiedź przychodzi sama.. 😉
M.
Zostaw komentarz